W połowie listopada PKP zlikwidowały przejazd kolejowy na ul. Zakolejowej, gdzie ruch odbywa się teraz tylko nowym wiaduktem. - Część miasta, cała strona za torami została odcięta od świata. Obwodnica ma swoją rolę, ale zamyka lokalne połączenia - skarży się jedna z mieszkanek, prowadząca w pobliżu działalność gospodarczą.
- Dotyczy to pieszych, którzy muszą sporo nakładać drogi, kierowców i prowadzących działalność, bo klienci nie mają bezpośredniego zjazdu - kontynuuje mieszkanka. - Ruch tutaj jest przecież bardzo duży. A za postawienie tabliczek z kierunkowskazami gmina liczy sobie pieniądze. W PKP mówią, że to gmina chciała likwidacji przejazdu, w gminie - że to decyzja PKP.
Decyzja rzeczywiście należała do PKP, które na nasze pytania odpowiadają dość lakonicznie: "Jeszcze w 2010 roku PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. ustaliły z miastem, że po wybudowaniu wiaduktu drogowego i przeniesieniu na niego ruchu, przejazd zostanie zlikwidowany. Inwestor, czyli miasto, wykonał zobowiązanie wynikające z umowy."
Likwidacja przejazdu była warunkiem wydania przez PKP zgody na budowę wiaduktu w ciągu obwodnicy śródmiejskiej. Jednak po jego wybudowaniu, gmina wystąpiła do PKP o pozostawienie urządzeń. Zadeklarowała nawet remont przejazdu. Koleje wniosek rozpatrzyły negatywnie, tłumacząc się ogólnopolską strategią zamykania przejazdów, zwłaszcza jeśli wybudowane jest połączenie nad torami.
- Zgadzam się, że to utrudnienie dla niektórych mieszkańców, ale rozmawiałem z panem dyrektorem i nie daje żadnej szansy na pozostawienie przejazdu - mówi burmistrz Grzegorz Nowosielski.