PIŁKA NOŻNA: Na początek plan minimum

Sport

PIŁKA NOŻNA: Na początek plan minimum

22.08.2018
autor: M.
Dwa mecze rozegrali w ubiegłym tygodniu seniorzy Bugu Wyszków. To jedyny taki tydzień w rundzie, kiedy zespoły „okręgówek” rozegrały mecz w środku tygodnia. Dla Bugu były to udane dwie konfrontacje. Wyszkowianie wygrali tylko jeden mecz i po trzech kolejkach mają trzy oczka. Wykonany więc został plan minimum w pierwszych trzech kolejkach, choć mogło być lepiej.

W Święto Wojska Polskiego nasza drużyna udała się na krótki wyjazd do Serocka. Po pierwszym, przegranym meczu z Victorią II, wyszkowianie po-trzebowali punktów, aby nie zacząć sezonu na samym dnie tabeli. Na stadionie Sokoła nigdy Bu-gowi nie grało się łatwo, dobrze pamiętamy ubiegłoroczną poraż-kę rezerw, czy dwukrotnie odpadnięcie „jedynki” z Sokołem w Pucharze Polski. W środę jednak ta zła passa dobiegła końca.
Nie było to jednak łatwe zadanie, ponieważ na mecz nie pojechało aż pięciu graczy: Krzysztof Borowski, Karol Rosa, Marcel Wysocki, Maciej Bala i Marcin Stańczyk. Z tego powodu trener Arkadiusz Mielczarczyk mógł liczyć na skromną kadrę na ławce, na której zasiadło m.in. dwóch 15-latków.
Bardzo krótkie i wąskie boisko w Serocku, które od lat nie spełnia wymogów MZPN-u, a mimo tego co sezon jest dopuszczane do rozgrywek, powoduje, że każde dłuższe podanie albo wrzut z autu kończą się sytuacją przed polem karnym. Przyzwyczajeni do takich warunków serocczanie właśnie w długich podaniach upatrywali swoich szans bram-kowych. Pierwsi skuteczniejsi byli jednak przyjezdni. W 20. minucie kontrę zainicjował Daniel Modzelan, po chwili podał do Niko Woutersa, a ten dostrzegł ustawionego w polu karnym Łukasza Kamińskiego. Pierwsze uderzenie napastnika Bugu bramkarz odbił przed siebie, przy dobitce był już jednak bezradny. Siedem minut później pierwszy tego dnia pokaz swojej nieudolności zaprezentował sędzia Cieśliński z Warszawy. Po tym jak Dominik Penkul z Modzelanem osaczyli rywala na linii końcowej boiska, ten nie mając innego wyjścia aby nie stracić piłki, przewrócił się. Ku zdumieniu arbiter wskazał jednak na rzut karny. Sprawiedliwości stało się na szczęście zadość. Łukasz Rogulski w pięknym stylu obronił bardzo silne uderzenie przeciwnika. Chwilę później wyszkowianie wyprowadzili kolejną kontrę, ponownie zakończoną przez Kamińskiego. Tym razem bez szczęśliwego zakończenia, ponieważ pierwszy strzał odbił bramkarz, a dobitka głową trafiła w słupek. W 42. minucie po raz kolejny dał o sobie znać antybohater środowego meczu. Tym razem nie zauważył ewidentnego podcięcia w polu karnym Przemka Nasiadki. Gdyby nie ten faul nasz zawodnik mógłby niepilnowany strzelić na bramkę z kilku metrów. Nasi gracze na przerwę zeszli jednak z dwubramkowym prowadzeniem. Ponownie przypomniał się Nasiadka i podobnie jak Kamiński, zdobył gola na raty.
W przerwie trener miejscowych dokonał aż trzech zmian, co wniosło nieco ożywienia w szeregach gospodarzy, aczkolwiek ich sposób na grę nie zmienił się. Gospodarzom nie udawało się jednak zagrozić bramce Rogulskiego, aż do momentu, kiedy sędzia główny wraz z asystentem wyraźnie pomogli w zdobyciu gola. W 55. minucie były gracz Bugu, Bartosz Szydłowski, odzyskał piłkę i tradycyjnie zagrał ją ze środka w okolice pola karnego. Po przechwyceniu piłki dwóch jego kolegów nie zdążyło wrócić jeszcze po poprzedniej akcji i znajdowało się dobre 3-4 metry przed ostatnim obrońcą Bugu, którym w tym przypadku był Mateusz Maciak. Jeden z rywali przejął piłkę, oddał od niechcenia strzał, wyraźnie widać było po tym zachowaniu, iż wie, że „spalił”. Po chwili nastąpił konsternacja, chorągiewka asystenta pozostała w dole, a główny wskazał na środek boiska, w co jeszcze przez kilkanaście sekund nie dowierzali również sami serocczanie. Kontaktowy gol oczywiście pobudził ich do gry. W 64. minucie jeden z rywali strzelił tuż nad spojeniem słupka z poprzeczką. W odpowiedzi Wouters nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Wynik ustalił 10 minut przed końcem Łukasz Łada. Po wrzucie z autu nasz pomocnik dopadł do piłki i technicznym uderzeniem przy dalszym słupku zdobył najładniejszą bramkę meczu. Cztery minuty przed końcem meczu znów błysnął bramkarz Bugu. Rogulski ponownie wygrał pojedynek oko w oko z bramkarzem. Warto odnotować, że w końcówce meczu na placu gry pojawiło się dwóch 15-latków: Szymon Rudnik i Wiktor Witkowski. Dla obu był do oficjalny debiut w seniorskiej piłce.

Sokół Serock-Bug 1:3 (0:2)
Bramki dla Bugu: Kamiński 20, Nasiadka 44, Łada 79.
Bug: Ł. Rogulski - A. Szymański, M. Maciak (k), R. Nogaj, D. Penkul - D. Modzelan (64. P. Śleszyński), K. Maciak, Ł. Łada, N. Wouters (89. W. Witkowski) - Ł. Kamiński, P. Nasiadka (73. Sz. Rudnik).
Żółte kartki: Modzelan. K. Maciak.
Sędziował: Cieśliński (Warszawa).
Widzów: ok. 100.
Cztery dni później do Wyszkowa przyjechał wicemistrz ligi z poprzedniego sezonu. Nadzieje na korzystny wynik, biorąc pod uwagę środowy mecz w Serocku oraz wiosenną minimalną porażkę rezerw właśnie z Unią, na pewno były. Na nadziejach niestety się skończyło.
Stołeczni gracze szybko, bardzo szybko sprowadzili gospodarza na ziemię. Unia rozpoczęła mecz, piłka została zagrana na prawe skrzydło, a tam „zdrzemnęli się” najpierw Nico Wouters, potem Łukasz Szymański, zostawiając lewemu pomocnikowi Unii otwartą drogę do bramki. Warszawianin przymierzył bardzo mocno i precyzyjnie z ostrego kąta i piłka wylądowała przy dalszym słupku. Była to 36. sekunda meczu, gorzej to spotkanie nie mogło się dla Bugu rozpocząć. Jakby tego było mało po kolejnych pięciu minutach było już 0:2. Po wyrzucie z autu jeden z warszawian przejął piłkę, ograł naszego defensora i oddał precyzyjny strzał, który zaskoczył zasłoniętego Rogulskiego. A zatem już po sześciu minutach Bug leżał na łopatkach i trudno było mieć nadzieję, że tak rutynowany przeciwnik wypuści z rąk zwycięstwo. Po dwudziestu minutach było wiadomo, że to podopieczni byłego obrońcy Legii, Piotra Mosóra, wyjadą z Wyszkowa z kompletem punktów. Szymański pozwolił rywalowi na dośrodkowanie, płaskie zagranie przeleciało przez pół pola karnego, a zamknął je strzałem do pustej bramki zupełnie niepilnowany strzelec drugiego gola. Młody wyszkowski zespół próbował podnieść się po trzech otrzymanych nokdaunach, ale zwłaszcza w pierwszej połowie nasi gracze byli oszołomieni łatwością, z jaką przeciwnik zdobywał bramki. Przed przerwą nasz zespół miał tylko jedną okazję. W 33. minucie Łukasz Kamiński miał przed sobą tylko bramkarza, jednak za wcześnie zdecydował się na strzał i uderzenie z 18 metrów nie trafiło w światło bramki.
Po przerwie miejscowi nie mieli już nic do stracenia i słusznie rzucili się do odrabiania strat lub zdobycia choćby honorowego trafienia. Często jednak odbijali się niczym od muru od bardzo szczelnie grającej obrony przeciwnika, która w niedzielę nie popełniła większego błędu. Po kwadransie od wznowienia Bu-gowi należał się rzut karny. Dośrodkowanie naszego zawod-nika trafiło i nienaturalnie ułożoną rękę warszawianina, jednak źle ustawiony sędzia widział tylko plecy obrońcy i pozostał niewzruszony na protesty wyszkowian. Honorowe trafienie uzyskał Przemek Nasiadka. Nasz napastnik wyszedł sam na sam z bramkarzem, podciął nad nim delikatnie piłkę, która wpadła do bramki, pomimo że po drodze celowo ręką odbił ją jeszcze interweniujący wślizgiem obrońca. Notabene za to niesportowe zachowanie powinien, a nie został, napomniany żółtą kartką. Więcej groźnych sytuacji przed bramką Unii już nie było. W doliczonym czasie gry Rogulski wyszedł obronną ręką w sytuacji sam na sam.

Bug-Unia Warszawa 1:3 (0:3)
Bramka dla Bugu: Nasiadka 73.
Bug: Rogulski - Szymański (63. Wysocki), M. Maciak (k), Nogaj, Penkul -  Modzelan (61. Śleszyń-ski), K. Maciak, Łada, Wouters - Kamiński, Nasiadka (88. Kopie-jewski).
Żółte kartki: Modzelan, M. Maciak.
Sędziował: Więckowski (Warszawa)
Widzów: ok. 250.

Najbliższy mecz Bug rozegra 25 sierpnia, o godz. 16. w Wieliszewie z Dębem.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość