PIŁKA NOŻNA: Bug zmartwychwstał

Sport

PIŁKA NOŻNA: Bug zmartwychwstał

30.05.2016
autor: Michał Mielczarczyk
Kto nie był w ostatnią sobotę w Sochaczewie, niech żałuje i to bardzo! Piłkarze Bugu leżeli już na przysłowiowych łopatkach, jednak to oni ostatecznie znokautowali przeciwnika, okupując jednak to dwiema kontuzjami.
W Sochaczewie piłkarzy Bugu Wyszków po raz pierwszy w IV lidze poprowadził trener Arkadiusz Mielczarczyk. Po raz pierwszy, ale póki co ostatni, ponieważ, co można przeczytać obok, od poniedziałku pierwszą drużyną oficjalnie opiekuje się już trener Wesołowski. Trener Mielczarczyk oraz kibice i zawodnicy z pewnością jeszcze długo będą wspominali tak efektowny, ale i obfitujący w skrajne emocje debiut.
W porównaniu do niesławnego meczu z Bieżuniem w składzie zaszło kilka korekt. Najważniejsza, to pierwszy, od kilku lat, mecz w wyjściowym składzie Łukasza Rogulskiego, który zastąpił Krzysztofa Golenia (zatrzymały go obowiązki zawodowe). Po raz pierwszy od meczu z Ciechanowem od pierwszej minuty zagrał Łukasz Wolf. Również po raz pierwszy w czasie pobytu w Bugu, na pozycji cofniętego napastnika zagrał Aron Majczyna. Były zawodnik Pogoni Siedlce nie miał jednak zbyt wielu okazji do pokazania swoich ofensywnych inklinacji, ponieważ już po półgodzinie wrócił na obronę w miejsce kontuzjowanego Łukasza Damętki.
Pierwsza odsłona meczu była przeciętna w wykonaniu obu zespołów. Jak to jednak często bywało w bieżącym sezonie, mi-mo wyrównanej gry, to wyszkowianie musieli schodzić do szatni ze stratami bramkowymi.
W 3. minucie graczowi Bzury wyszedł centrostrzał, który końcówkami palców Rogulski zbił na poprzeczkę. Najgorsze, co spotkało gości, rozegrało się po dwóch kwadransach, dosłownie w niecałe trzy minuty. Najpierw, po ostrej wrzutce z rzutu wolnego, piłka trafiła w kolano upadającego Rogulskiego, spadła pod nogi rywala, a ten z kilku metrów dopełnił formalności. Kilkadziesiąt sekund później goście nadziali się na kontrę. Na jej końcu rezerwowy Bzury dośrodkował z linii końcowej, a po przeciwnej stronie jeden z rywali strzelił głową do pustej bramki, przy biernej postawy próbującego go upilnować Wolfa.
Na szczęście dwie typowe bramki z niczego nie podłamały naszych graczy. Na drugą połowię wyszli z przysłowiowym zębem, od pierwszego gwizdka rzucili się na przeciwnika i na efekty nie czekaliśmy długo. Trzy minuty po wznowieniu gry z rzutu wolnego wrzucił Ernest Dobkowski, po sporym zamieszaniu piłkę zgrał rezerwowy Kowalczyk, ta trafiła do Wolfa, który z półwoleja trafił do bramki. Po chwili sędzia boczny podniósł chorągiewkę, ale po konsultacji sędzia główny ponownie wskazał na środek boiska. Kilkadziesiąt sekund później przeciwnik mógł na dobre podciąć skrzydła rozochoconym wyszkowianom. W momencie dośrodkowania z rzutu wolnego z ok. 40 metrów zawiał wiatr, piłka zmyliła Rogulskiego, który tylko odprowadził ją wzrokiem, a futbolówka uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką. Osiem minut później po raz pierwszy tego dnia dał o sobie znać Kowalczyk, który mimo że grał tylko niecałą godzinę, został bohaterem meczu. Po podaniu Mateusza Krawczyka piłka minęła dwóch rywali, a nasz napastnik skutecz-nie zamknął akcję po przeciwnej stronie boiska. Kwadrans przed końcem ataki przyjezdnych ponownie przyniosły widoczny efekt. W polu karnym popchnięty został Kamil Kaput, arbiter bez wahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł Mateusz Maciak, zmylił bramkarza i tym samym wyprowadził drużynę na prowadzenie. Jak nietrudno domyślić się, miejscowi od razu rzucili się do ratowania choćby jednego punktu. Raz byli tego bliscy, gdy piłka minimalnie minęła słupek bramki Rogulskiego. Trzeba również przyznać, że sochaczewianie do wręcz niespotykanej jakości jak na IV ligę dopracowali dośrodko-wania. Prawie każde co najmniej delikatnie pachniało strzałem z bliska głową na bramkę Bugu. Na szczęście dla Bugu, w doliczonym czasie gry Rejnuś wypuścił Kowalczyka od połowy boiska do sytuacji sam na sam. Doświadczony wyszkowianin, mimo asysty obrońcy, z zimną krwią pokonał bramkarza.
Taka wygrana na pewno do-brze wpłynie na nasz zespół, zwła-szcza pod kątem psychiki. Spo-kojnie możemy zapomnieć o nieudanym spotkaniu z Wkrą. Zwła-szcza, że już w środę do Wysz-kowa zawita kolejny outsider, Korona Szydłowo. Pomni meczu z Wkrą, gracze Bugu jeszcze bardziej będą musieli uważać, aby nie stracić punktów. Miejmy nadzieję, że do środy wykurują się chociaż Damętko, którego kontuzja wyglądała mniej groźnie, i być może Wróbel. Jednak jego szanse na grę są nieduże.
Mecz z Koroną odbędzie się w Wyszkowie w środę o godz. 18. Trzy dni później Bug uda się na boisko obecnego wicelidera – Huraganu Wołomin. Początek tego spotkania o godz. 11.

Bzura Sochaczew - Bug Wyszków 2:4 (2:0)
Bramki dla Bugu: Wolf 48, Kowalczyk 58, 90+2, Maciak 75 (karny)
Bug: Ł. Rogulski – Ł. Damętko (38. Ł. Kowalczyk), M. Maciak (k), A. Wróbel (68. R. Nogaj), Ł. Wolf – E. Dobkowski (81. T. Kobyliński), P. Herman, J. Rejnuś, K. Kaput (90. B. Salamon) – A. Majczyna, M. Krawczyk
Żółta kartka: Herman
Sędziował: Sz. Kmita (Raszyn)
Widzów: ok. 90
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość