SOMIANKA: Zbierałam chwile i to zabieram ze sobą

Powiat

SOMIANKA: Zbierałam chwile i to zabieram ze sobą

14.10.2019
autor: Elżbieta Borzymek
Po 6 latach zrezygnowała z pracy na stanowisku dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Somiance. Z Marzeną Kuchtą (na fot.) rozmawiamy o jej pierwszej pracy na kierowniczym stanowisku.
 
To była pierwsza pani praca na stanowisku dyrektora. Co okazało się dla pani najtrudniejsze?
- Tak, to moje pierwsze doświadczenie na stanowisku dyrektora. A co było najtrudniejsze? Myślę, że dla wielu trudnością jest zbudowanie relacji między ludźmi. Każda praca, w której podstawą jest człowiek, która bazuje na jego kreatywności, zaangażowaniu i współpracy, jest trudna. Powinniśmy liczyć na siebie, tworzyć i kreować jako team. Już na koniec jedna z osób powiedziała mi, że byłam zbyt wymagającą dyrektor. Fakt, moi współpracownicy to potwierdzą. Jednak uważam, że wymagając, podnosimy poprzeczkę, uczymy się, otwieramy się na nowości, pobudzamy naszą wyobraźnię do twórczych i kreatywnych działań. 
Praca w kulturze jest ciekawą a zarazem trudną płaszczyzną, to ciągła próba udowadniania, że kultura jest podstawą wychowania i jest niezbędna w życiu każdego człowieka, bez względu na wiek. 
 
Czy praca spełniała pani oczekiwania, wyobrażenia, czy rzeczywistość odbiegała od nich?
- Moje wyobrażenia zdecydowanie odbiegały od rzeczywistości, ale to jest w tym piękne, że uczyły zrozumienia i pokory. Konieczne było wejść w interakcję społeczną, poznawać mieszkańców i ich potrzeby, zweryfikować działania, ocenić warunki finansowe i zaproponować każdej grupie wiekowej inicjatywy artystyczne, sportowe, poznawcze i turystyczne. „Życie to podróż, nie wyścig”, podróżujmy, nie ograniczajmy siebie i innych.
 
Co się udało? 
- Mogę powiedzieć, że bardzo dużo, ale zawsze uważałam, że można jeszcze więcej. Jednak najważniejszym sukcesem dla mnie było to otwieranie się mieszkańców na oferty kulturalne, tj. wyjazdy do teatru, opery czy na koncerty, uczestnictwo w spotkaniach autorskich, minikoncertach  instrumentalnych (skrzypce, harfa, wiolonczela), organizowanych w GOK w Somiance. Spotkania autorskie były przede wszystkim wielobarwnymi lekcjami poznawania drugiego człowieka – pisarza. Można też je uznać za coachingowe terapie śmiechem, budowania swojego ja, doceniania pozytywów w naszej codzienności. Stanowiły też w pewnym sensie promocję naszej gminy – wzmianki o naszych spotkaniach pojawiały się na profilach pisarzy. Fani, sympatycy danego twórcy mogli odnaleźć na mapie Polski małą miejscowość – Somianka. 
Zainicjowałam gminne spotkania opłatkowe z przesłaniem. W tę inicjatywę przez 5 kolejnych lat angażowało się coraz więcej osób, wspierając ją finansowo, materialnie, twórczo (np. kiermasz przepięknego rękodzieła, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem). A finalnym dziełem był uśmiech dzieciaków, kiedy docierały do nich paczki świąteczne. 
Muszę też wspomnieć o pracy z dziećmi i młodzieżą. Prowadzenie wypoczynku zorganizowanego, typu kolonie, zimowiska czy półkolonie, było wymagającą i bardzo odpowiedzialną pracą, ale jakże wdzięczną. Otrzymywane w zamian ciepło, uśmiech, radość, sympatia i zaufanie wystarczą mi na długo. To jest jak trwały fundament, mury się zatrzęsą, ale konstrukcja przetrwa. Przez te lata zbierałam chwile, nie przedmioty (chociaż ich też się nazbierało). I to zabieram ze sobą.
 
Z czego pani jest mniej zadowolona?
- Nie mówiłabym o tym w kategoriach zadowolenia. Brakuje mi w naszej gminie przełamania się osób starszych i wyjścia z domów. Jesteśmy chyba jedyną gminą w powiecie, w której nie ma klubów seniora i dopiero zaczynają pączkować koła gospodyń wiejskich. Mam nadzieję, że działania dwóch sołectw, Krąg i Somianki-Parcele, będą dobrym przykładem, ciekawych, prospołecznych inicjatyw.
 
Co pani dała ta praca?
- Ktoś kiedyś mądrze powiedział: „Nie ma przypadkowych spotkań w naszym życiu… każdy napotkany człowiek jest albo lekcją, albo sprawdzianem, albo wyjątkowym prezentem”. Takich prezentów otrzymałam bardzo dużo i zabieram je ze sobą dalej. 
 
Dlaczego zakończyła pani pracę w GOK w Somiance?
- Przychodzi w życiu taki moment, że to, co robimy, nie sprawia nam już takiej satysfakcji. Dla mnie ta praca była życiem, codziennością, 4/5 roku byłam w pracy i to mnie cieszyło, chociaż wiele osób mnie pytało: kiedy masz czas na życie prywatne? Praca w kulturze to ciągłe wyzwanie, poszukiwanie, udowadnianie i przekonywanie o potrzebie istnienia w codzienności każdego z nas. Przez te 6 lat mogłam liczyć na wsparcie, zaangażowanie i otwartość przede wszystkim ze strony moich współpracowników, wójta i radnych gminy Somianka, pracowników Urzędu Gminy w Somiance, parafii, szkół, przedszkola, firm i osób fizycznych – wszystkim dziękuję.
  
Jakie ma pani plany na przyszłość?
- Nadal chcę pracować z ludźmi dla ludzi. Dla mnie praca ma wtedy sens, kiedy tym, co potrafimy robić, umiemy podzielić się z innymi. Na pożegnanie dostałam aż dwa pióra z wymownymi dedykacjami, zaczynam więc pisać kolejny rozdział życia w nowym miejscu. A do Somianki będę przyjeżdżała (obiecałam to moim koleżankom z pracy), już jako widz, uczestnik działań GOK.
Wybory 2024 - Iwona Wyszyńska
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość