RZĄŚNIK: Lokalna autorka o lokalnych tradycjach

Powiat

RZĄŚNIK: Lokalna autorka o lokalnych tradycjach

14.08.2016
autor: Redakcja
Już 28 sierpnia wielkie święto rolników i to z całego powiatu, bo w tym roku dożynki powiatowe będą połączone z dożynkami gminy Rząśnik. To doskonała okazja, by przypomnieć sobie tradycje związane ze żniwami. Oto, jak je opisuje Zofia  Kołodziejska z Grodziczna w swojej ksiązce „Pan Bóg ma więcej niż rozdał”: 
 
Czas żniw*
Po sianokosach nadchodził czas żniw. Do połowy lat 70-tych zboże kosiło się ręcznie kosą. Praca ta wymagała dużej siły fizycznej, więc zajmowali się nią mężczyźni. Kobiety natomiast zbierały ścięte zboże i wiązały je w snopy, które później stawiano w tzw. dziesiątki. W czasie żniw na polach zobaczyć można było całe rodziny, pracowali mężczyźni, kobiety jak i starsze dzieci. Jeśli w rodzinie było małe dziecko, również zabierano je na pole. Robiono pod drzewem w cieniu tzw. kozę, która funkcjonowała na zasadzie hamaka. Kładziono w nią dziecko i ono tam sobie spało. Dzięki temu lepiej rosło na świeżym powietrzu pilnowane przez starsze rodzeństwo. Kiedy przyszedł czas karmienia, matka dziecka na chwilę odrywała się od pracy i szła je nakarmić. Kiedy dziecko trochę podrosło, rodzeństwo karmiło je z butelki
Następnie zaczęły pojawiać się kosiarki zaprzęgnięte w parę koni i to już było dużym postępem, bo już można było uformować ścięte zboże. Należało tylko związać w snopek. A gdy od połowy lat 80-tych zaczęły funkcjonować snopowiązałki, czyli maszyny, które ciągnął traktor, wówczas nie tylko ścinały zboże, ale i wiązały je. Natomiast od połowy lat 90-tych na dobre zagościły przy żniwach kombajny, co usprawniło pracę, która nie była już taka jak dawniej. Dziś już nie spotyka się na polskiej wsi całych rodzin pracujących w polu. Kiedyś było widać, że wieś tętni życiem.
 
Strojenie „przepiórki”
Jedną z często spotykanych tradycji na wsi było strojenie „przepiórki”. Polegała ona na tym, że na koniec żniw zostawiano kilka nieściętych kłosów, w które wkładano zieloną gałąź pełniącą funkcję stelaża. Następnie przyozdabiano je kwiatami i wstążkami. Pośród tych kłosów na ziemi gospodarz kładł kamień, który przykrywał białą chustą i na niej kromkę chleba. Był to wyraz wdzięczności Bogu za pole, które zrodziło chleb powszedni na następny rok życia. Ciężka praca nie pozbawiała jednak poczucia humoru, a wręcz przyczyniała się do radości. Gdy „przepiórka” była gotowa, kawalerowie łapali jedną z panien za nogi i ciągnęli ją wokół „przepiórki”. Był to tzw. obrzęd „oborywania”, co przysparzało wiele atrakcji i radości. „Przepiórka” była znakiem, że dany gospodarz zakończył żniwa. Żniwa kończyło się pod koniec lipca. W świętą Annę, idąc na odpust do kościoła, po drodze można było podziwiać pola pełne snopków zbóż, a pośród nich kolorowo powiewające „przepiórki”. Gdy zboże ustawione w „dziesiątkach” wyschło, zwożone było do stodół specjalnie do tego przystosowanymi wozami tzw. tragami. Po żniwach zboże młócono, oddzielając ziarna od słomy. Wymłócone zboże składowano w spichlerzach i komórkach.
 
Na „ochotnika”
Innym obyczajem, spotykanym przy większych pracach polowych, takich jak żniwa czy wykopki, był tzw. ochotnik. Otóż gospodarz, który chciał szybciej sprzątnąć z pola zboże czy ziemniaki, zapraszał na „ochotnika”. Była to nieodpłatna, całodzienna praca na polu. W zamian gospodarz dawał całodzienne wyżywienie, nieraz jeszcze papierosy tzw. kazionne. Wieczorem organizował zabawę przy muzykancie dla wszystkich pracujących. Najczęściej w takim „ochotniku” uczestniczyli młodzi mieszkańcy wsi. Po skończonej pracy gościli się i bawili do późnych godzin.
 
* Śródtytuły od redakcji
Wybory 2024 - Janina Orzełowska
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość